Właśnie przeglądałem sobie cały ten dział, aby dowiedzieć się, kiedy zaczęła się moja przygoda ze snookerem i z tą federacją. Kwiecień 2013, wraz z Hall of
Famerem tego forum, moim późniejszym managerem Mańkiem miałem zaplanowany pierwszy mecz z Carlossem - Karta 61. Na początku totalnie dla beki, grając słabo prowadziłem tutaj dosyć zabawny (przynajmniej dla mnie, jak patrze na to z perspektywy czasu) gimmick Brocka Lesnara.
Udawało się nawet wygrywać z równie słabymi jak ja. Długo to nie potrwało, bo zaraz wyszła afera ze Skull Jokers, co swoją drogą było fajne, ciekawy feud ale źle skończony. No i federacja została zamknięta. Ja tez skonczyłem z graniem, w ogóle zapomniałem hasła do konta na wp. Po jakimś czasie z nudów znów to odpaliłem, znów zagrałem jednego frejma i znów mi się spodobało.
Tak mi się spodobało, że zapytałem tutaj na forum czy ktoś też jeszcze gra, czy nie ruszyć na nowo. Znaleźli się chętni, nawet sporo, znów każdy miał ochotę wcielić w życię WFSF. Rock wznowił prowadzenie organizacji, ludzie wracali i dopisywali się do fedki. Nawet znalazło sie kilku nowych. Znów było i jest fajnie. Ja tym razem chciałem czegoś więcej, chciałem grać lepiej i zdobyć jakieś trofea w tej federacji.
Udało mi się zostać pierwszym mistrzem X Division, poprawiłem maxa na 82, co dalej jest mało powalającym wynikiem, ale kiedyś ciężko mi było wbić 50. Ogólnie widzę, że poprawiłem swoje umiejętnosci przy stole.
Raz po raz wygrywam z co raz to lepszymi graczami, a z pomocą mojej niezwykłej inteligencji udało mi się osiągnąć coś więcej niż zwykłym graczom z X Divison. Nazywając rzeczy po imieniu, udało mi się tak zmanipulować wiele osób, że dostałem szansę, na którą czekałem. Bob nie wytrzymał mojego (celowego) narzekania i będąc pewnym wygranej postanowił zamknąc mi usta i ustalił mecz o title shota do głównego pasa. Właśnie o to mi chodziło, chociaż nie przewidziałem podwójnie wysokiego krawężnika w drodze do zdobycia po raz pierwszy głównego złota. Pisząc o podwójnie wysokim krawężniku mam na myśli fakt, że Bob ustalił mecz, ale o title shota, a ja początkowo starałem się doprowadzić do walki o pas z mistrzem, bez zbędnego eliminatora. Jednak wiedząc, że gram co raz lepiej i mam jakieś szansę nawiązać wyrównany mecz z prezesem zgodziłem się. Wiadomo co się stało potem, udało mi się pokonać Boba co jest dla mnie mega osiągnięciem bo na pewno nikt prócz mnie się tego nie spodziewał, co zresztą było widać. W końcu w tym meczu byłem cierpliwy, nie włączył mi się Storm mode i nie pałowałem jak miałem często w zwyczaju, kiedy gra mnie niecierpliwiła. Nareszcie doprowadziłem do tego, że mam szansę po raz pierwszy w historii zdobyć WFSF World Heavyweight Championship.
Egoistycznie, krok po kroku do przodu. Na Judgment Day będzie dwa a może nawet trzy razy trudniej niż zawsze. Mój najważniejszy pojedynek od startu grania w tej federacji. Myślę, że kursy w tym meczu przedstawiają się jakoś tak : Bob (1.50) Weider (2.50) Forlan (4.00) ale czy ktoś pamiętam kursy w meczu Polska - Niemcy? No właśnie. Poza tym mam jedną, znaczącą i naprawdę wielką przewagę nad innymi zawodnikami w tej federacji. Jaką?
