Rzadko się udzielam na forach, ale w takim temacie mnie nie może zabraknąć.

To, na czym się wychowałem i do dziś oglądam/przypominam/nadrabiam zaległości, czyli WCW '96-'98, dla mnie złoty okres, nie pamiętam dokładnie czy miałem 5 bądź 6 lat, pamiętam tylko że z miejsca wsiąkłem w te show i tak już zostało.

Nawet teraz po latach, mogę oglądać te gale godzinami (gdzie przy obecnym RAW jak trafię w TV, nudzę się po 10 minutach, za to jako duchowego spadkobiercę WCW, oglądam AEW, choć wiadomo, że takiej zajawki to już nie wywoła u mnie jak WCW).
Z perspektywy czasu uważam, że te gale miały wszystko aby odnieść sukces, numer jeden to oczywiście stajnia nWo, ale też świetna dywizja Cruiserweight i genialni technicy jak Regal czy Benoit, charyzmatyczny Mean Gene, oj wiele by wymieniać... różne style wrestlingu, od widowiskowych po te bardziej bazujące na gimnickach.
No i był też mały Polski akcent czyli Scott Putski, który odziedziczył w WCW gimnick "Polish Power" po Ivanie Putskim, wprawdzie był tylko jobberem/low carderem, ale za dzieciaka emocji sporo dostarczył.

Swoją drogą kiedyś zamieniłem z nim parę słów na FB gdzie nie wypowiedział się w zbyt dobrych słowach o WCW,Hoganie i Bischoffie.
