Ghostland2018
Reż. Pascal LaugierPauline Keller wraz z nastoletnimi córkami, Elizabeth i Verą, przeprowadza się do domu odziedziczonego po zmarłej ciotce. Wkrótce po dotarciu do nowego lokum, do środka wdziera się dwóch intruzów, z którymi Pauline stacza nierówną walkę. Kilkanaście lat później Beth, autorka poczytnych horrorów, mieszka w dużym mieście ze swoim mężem i synkiem, podczas gdy jej matka i siostra zajmują ten sam dom, w którym w przeszłości całej trójce zgotowano prawdziwe piekło. Pewnego dnia siostra kontaktuje się z Beth prosząc ją o pomoc. Nie mogąc dodzwonić się do rodzicielki pisarka wyrusza do ich domostwa, gdzie okazuje się, że nie grozi im żadne bezpośrednie niebezpieczeństwo. Beth ma zamiar spędzić z nimi kilka dni, pomagając matce w opiece nad chorą psychicznie Verą, ale to nie będzie najmniejszy problem z jakim się spotka.Martrys: Skazani na strach, który wyszedł w 2008 roku, zszokował świat. Laugier pojechał po bandzie. Zresztą, jak każdy reżyser z reprezentantów nowego francuskiego ekstremizmu. Blady Strach, Najście czy Frontiere(s) to śmietanka gatunku horroru zwanego torture porn, który to we Francji poczynał sobie najlepiej w pierwszej dekadzie XXI wieku. Taka mocna odpowiedź na amerykańską papke. Martrys dostał ode mnie 7/10, opinie o tym, że jest to chory, pojebany, wywracający żołądki na lewą stronę film są raczej przesadzone. Ale mówię to ja, fan Srpskiego Filmu, Pił i innych familijnych produkcji, więc polecam przekonać się samemu. Seans miałem dosyć dawno, najmocniej pamiętam, o ironio nie krwawe akcje, a wręcz przeciwnie - rozkminę, którą Laugier włożył w usta antagonistów w Martrys, a także wygląd i postać tego "stwora", który latał na początku seansu. To jeśli mam być szczery jedna z - jak dziwnie to nie zabrzmi - najstraszniej wykreowanych postaci, wizualnie paskudnych, przerażających potworów/duchów, kreatur, jakie kiedykolwiek widziałem. Ale tak, to mocna produkcja, do której niedługo chętnie wrócę. Laugier został zdefiniowany jako psychol, chory człek i po dziesięciu latach wraca z filmem, za który zgarnia podobne opinie i epitety. Jestem zdziwiony, bo pod względem "extreme" to jest to film łagodny jak baranek.
Nowy film Laugiera jest bardzo dobry. W ostatnich latach jedna z lepszych produkcji z gatunku horror. Z Martrysem ma mało wspólnego. Oprócz tego, że jest bardzo dobry, nie bierze jeńców i główne bohaterki to kobiety. Początek bardzo mi przypomniał Smakosza w reżyserii Victora Salvy. Sytuacja na drodze wyglądała podobnie jak w filmie z 2001 roku, poza tym właściwie od razu zaczyna się mocna i dynamiczna akcja, której świetnym wstępem jest podróż naszych pań do nowego domu. Coś wisi w powietrzu. Początek to wręcz Hitchcock'owski manewr, a przy okazji poznajemy tu nasze młode bohaterki i ich matkę. Dwójka cudaków niczym z jakiejś produkcji Roba Zombie'ego atakuje dom, w którym główne bohaterki nawet nie zdążyły się rozpakować. Jest brutalnie, a kapitalna sceneria (dom stylistycznie perełka) i ciekawi napastnicy (połączenie zdjęć i naszej parki psycholi jest świetne, klimatyczne, jedno z moich ulubionych w horrorowej popkulturze), no i ofiary, które łatwo nam przyjdzie polubić, tylko nakręcają seans.
Tu kończy się pierwsza faza filmu, a zaczyna druga. Częściowo wspomniana w opisie filmu. Ale już na tym etapie Laugier robi nas w popularne bambuko. Nie będę zdradzał o co chodzi, ale gdzieś tak po połowie seansu mamy wielki, dość zaskakujący twist. A potem kolejny.
Mamy woltę klimatyczną. Odpoczynek po ostrej jeździe. Na scenę wchodzi piękna i w moim typie Crystal Reed. Te dołeczki... Anyway, akcja zwalnia, zaczyna się nam troszeczkę dramat, a typowo straszeniowe elementy biorą górę. Nie ma takiego gęstego kimatu, napięcia, czystej akcji, takiego zła i bezpruderyjnego ataku jak w pierwszej fazie Ghostland. Moim zdaniem nie jest to wada. Film musiałby wtedy być w.w. Smakoszem, by gwałcić nad gęstą atmosferą i nieustannym napięciem cały czas. Tu tak nie jest, bo budujemy podwaliny pod twist, który dzięki temu lepiej "siądzie". I ogląda się to przyjemnie, warto się wczuć, bo to też ma swoje mocne strony, ale tutaj zaczyna się już chodzenie po polu minowym, by nie rzucić spoilerem. Mamy parę zagadek podczas seansu. Powiem tylko, że "powrócą" nasi dwaj "znajomi", przez których Crystal Reed grająca Beth i Vera przedstawiona przez Anastasie Phillips będą wyglądały jak idź stąd i nie wracaj. Powraca psychoza dobrze znana z początku filmu, tylko w większym wydaniu, wcześniej nie miała czasu rozwinąć skrzydeł. W połączeniu ze zwrotami akcji całościowo wypada to bardzo dobrze.
Minus jaki znajduję, to końcówka. A konkretniej parę elementów z końcówki. Ale bez wchodzenia w szczegóły. Ghostland uznaje za świetny powrót Laugiera do reżyserki. No, gość i wytwórnia zostali pozwani przez Taylor Hickson, której przy jednej ze scen podczas kręcenia szkło rozcięło twarz. W efekcie 70 szwów. Wyglądała prawie jak ta z plakatu powyżej. Ale dalej ładna. Tak czy siak Ghostland to kawał horroru.
7.5/10
Bad Girl2016
Reż. Fin EdquistSiedemnastoletnia Amy przysparza wielu utrapień swoim zastępczym rodzicom. Para postanawia dać jej ostatnią szansę, zwłaszcza że dziewczyna zmienia się pod wpływem nowej koleżanki, Chloe. Okazuje się jednak, że przyjaciółka skrywa pewien straszny sekret, przez który życie Amy staje się koszmarem. Nastolatka musi walczyć o swoje przetrwanie, a także rodziny, którą próbowała do tej pory zniszczyć.Ogólnie to dwa słowa: Samara Weaving. Gdyby nie ona, raczej bym sobie odpuścił ten tytuł. Australijskie niskobudżetówki to nie jest coś, za co dam się pokroić. Ale za australijskie kobiety, to już nie mam przeciwwskazań. Trailer znalazłem dawno temu, ale jak to z podobnymi dziełami bywa, zanim trafił do sieci, minęły lata. Nawet intrygujący zwiastun, co mnie utwierdziło w przekonaniu, że warto czekać i szukać. W między czasie pojawiła się świetna "Opiekunka", czyli Weaving z buta wjeżdża w Hollywood, czy też najlepsza ósmoplanowa rola jaką kiedykolwiek widziałem, czyli złodziejka scen w "Trzech Billboardach za Ebbing, Missouri". To było najczystsze złoto w historii kinematografii. Lustrzane odbicie Marogt Robbie , które zmusiło mnie do sięgnięcia po... nie-e zboczeńcu, chodzi mi o serial pt. "Piknik pod wisząca skałą". Jej rola w "Ash vs. Evil Dead" także świetna. Ma przed sobą niesamowitą karierę.
Zanim podbije na dobre Ameryczkę, ma za sobą rolę w "Bad Girl". Tu moje spostrzeżenie - Samara pojebuski i psychopatki gra mega dobrze. Co za tym idzie, punktuje u mnie jeszcze bardziej, co w sumie ciężko osiągnąć. Bo tak, to ona jest tytułową złą dziewczyną. A nie jej koleżanka z planu, Sara West, grająca Amy - główną bohaterkę. Ten zwrot akcji raczej jest przewidywalny, w pewnym stopniu. Ja się nie spodziewałem na przykład, że Chloe grana przez Samarę rozpocznie rzeź pod koniec filmu. Ale twórcy wyraźnie zarysowują nam kontrast pomiędzy Amy a Chloe, przez co przemiana obu pań wydała się kwestią czasu. Amy została adoptowana przez bogatą parę, która pozbyła się już jednego dziecka, ale sami później nie mogli mieć już własnych dzieci, więc żona w celu odkupienia win wzięła pod swój dach Amy. Jest to taka punkowo - hipsterowa gotka, która fajczy, ćpa, pije, więc mamy stereotypową postać. Nie lubi swoich nowych rodziców, sprawia niemałe problemy, ale gdy pojawia się Chloe - niby sąsiadka, słodka seksowna blondyneczka, która sprząta domy, jest miła i jeszcze bardziej słodka - postanawia się z nią zakumplować (jest lesbą, czyli się zakochała, nie tylko ona, są sceny erotyczne). Obie starają się znaleźć prawdziwych rodziców Amy. Chloe pomaga, ale bezinteresowna nie jest. Jej zachowanie, coraz bardziej nasty, sugeruje, że coś jest nie tak. Od połowy filmu, gdy brudy Chloe powoli wychodzą na wierzch... Oj dzieje się fajnie. Tempo rusza, mi się emocje udzieliły, bo chciałem, by Weaving tam pozabijała wszystkich.
Naprawdę zwiastun mi się tak spodobał, plus Weaving w obsadzie, że Bad Girl stała się jednym z moich must see na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Pojawiały się kolejne filmy z Samarą, a to australijskie dziełko gdzieś dryfowało po jakichś konkursach. Wreszcie obejrzałem i naprawdę jestem zadowolony. Prosta historia, ze spoko twistem, ale wykonane zostało to bardzo fajnie. Mamy spoko kimacik. Profesjonalnie zrealizowane jak na środki. Nie mam poważnych zarzutów, tych mniejszych w sumie też nie, bo oglądało mi się to na tyle dobrze. Fajny film klasy B
6/10