Edge vs Uso za tydzień to fajny pomysł, bo Jey to jednak jest gwarantem solidnego starcia i może w granicach *** się obrócą, a Edge też nie może tylko w segmentach występować. Oczywiście niektórzy spekulują, że Edge doprowadzi do walki trzech rywali na WM, ale szczerze w to wątpię, pewnie po prostu skończy się na jakimś brawlu po walce na Fast Lane, bo Roman będzie chciał, żeby Edge uniósł jego rękę czy coś.
Jestem kompletnie zniesmaczony dywizją kobiet i obrzydza mnie fakt, że główną rolę odgrywa tam jakiś randomowy facet

W sensie czasem po tych segmentach, w których ten Reginald obrywał po ryju było mi go szkoda, ale potem przypomniałem sobie, że ten typ kurwa zarabia 50 tysięcy razy więcej ode mnie (choć obecnie zarabiam zero złotych miesięcznie, czyli 50,000 x 0 wynosi 0, ale chyba wiadomo o co chodzi) i od razu humor się poprawia. To znaczy nie jest mi go już szkoda. Żartem jest to, że jakaś Tamina odlicza sobie Belair, Bianca rzecz jasna nie powinna być terminatorem, ale szanujmy się. Oglądając dywizję kobiet na SD można dostać depresji.
Za to dwa kolejne programy (Rollins vs Cesaro i Apollo vs Big E) napawają mnie optymizmem. Szkoda tylko, że Murphy wrócił do bycia gówno heelem, bo mógłby nawet coś zawojować jako face, a tak to te wszystkie wariacje z córką Mysterio sprawiają, że nie chce mi się go odbierać na poważnie. W sensie co, nagle typ zapomniał, że ma sztamę z rodzinką? Ale możliwe, że coś ominąłem, bo tydzień temu jakoś nie zwróciłem uwagi na SmackDown. A Apollo radzi sobie jako heel i w sumie zaskakuje mnie, że to napisałem. Walka może być naprawdę ok, może nawet przedłużą tę rywalizację do WM, choć w szeregu pretendentów da się znaleźć kilku innych rywali, ale poczekajmy.
W sumie to stwierdzam, że najlepiej będzie po prostu oglądać segmenty Rollinsów, Apollów i Romanów, resztę można wyrzucić do śmieci i nagle SmackDown staje się jedną z najlepszych tygodniówek w obecnych czasach.
